Ostatnio zetknęłam się z "opinią", że dziecko powinno zostać dzieckiem.
Chodziło o strój, ubiór czy jak kto woli.
Mianowicie, że dziecko w wielokolorowych rajstopkach do tego wielokolorowej spódniczce i jeszcze bardziej kolorowej bluzeczce w przypadku dziewczynek jest okej.
A jeśli jest ubrane w stonowane kolory, modne i dobrane do siebie części garderoby, w rzeczy które pewnie chętnie nie jedna mama ubrała by sama jest już mniej okej.
Nie lubię pstrokacizny, nie podobają mi się wzorzyste kolorowe rajstopy z nadrukami i dlatego nie ubieram w to mojego dziecka.
Czy to coś złego.
Ubieram ją tak ja mi się podoba.
Ale często też tak, jak Ama chce.
Jedni powiedzą ze stój nie jest ważny. Ważne jest to jak się wychowuje swoje dziecko i to co mu się wpaja jako dobre i złe.
Czego się go uczy, jak go się traktuje, jakie wartości mu się przekazuje.
Ale czy strojem nie uczymy dziecka jakiejś estetyki.
Czy strojem nie podkreślany ważnych i mniej ważnych wydarzeń w naszym życiu.
Czy nie uczymy je wyrażania szacunku swoim strojem, do sytuacji, ludzi.
Dziecko zawsze jest dzieckiem.
Nic tego nie zmienia.
Jedno jest brudne i umorusane, drugie czyściutkie i "na kancik".
Ale to w dużej mierze to my rodzice no i nasze geny na to wpływamy.
Każde dziecko jak i każdy człowiek jest inne.
Chcecie ubierajcie po dziecięcemu, chcecie ubierajcie po dorosłemu, ale nie pozwalajcie aby ubiór przeszkadzał temu maluchowi jak i Wam w normalnym funkcjonowaniu.
Balowa sukienka nawet na piaskownicy, bądź na spacerze w lesie być może na porządku dziennym,
pod warunkiem że ze względu na tą sukienkę nie będziemy ograniczać dziecka w zabawie.
Pamiętajmy, że nigdy wszystkim nie dogodzimy.