Kupiłam Ami czarną spódniczkę bo już na Święta brakowało mi takiej w naszej garderobie.
Co prawda jedną tiulowa uszyłam nawet - sama, ale trochę przy długa jest jeszcze i czeka na swój czas.
Ta się trafiła więc bez chwili zastanowienia zabrałam ją ze sobą do domu.
Przez pierwszych kilka dni obecności w naszym domu ta oto spódnica nie opuszczała Amy na chwilę.
Wstawała rano i wkładała ją od razu na piżamę.
Teoretycznie z rana powinna ją mieć na sobie bo przecież spać kładła się....... no jakby inaczej jak nie w spódnicy.
Uwierzcie mi na słowo, że czasami jej strój powalał doborem ubrań i nonszalancją.
Raz mnie to śmieszyło, raz nawet denerwowało, bo taka ilość warstw .... na pewno była niewygodna.
Ale co zrobi...........trzeba było to przetrwać.
Nawet po kilku dniach gdy nie chodziła już w niej na okrągło, jak tylko usłyszała jakąś muzykę od razu biegła.
Biegła.
Po co.....
No jak to, po czarną spódnicę.
I wciągała ją na to co miał na sobie.
Spodenki na to spódnica co to takiego skoro na dresach też ładnie się układała.
"Przecież tak fajnie się kręci."
Dziś mamy stylizację z naszą bohaterką w roli głównej.
Spódnica super, wszystko fajnie razem wygląda. Już macie strój na Cieszanów 2015.
OdpowiedzUsuńHehe. Też mi to przez myśl przeszło :)
UsuńAle bomba !!!!! Ama bezbłędna w tej stylizacji. Tak trzymajcie dziewczyny i nie dajcie się chandrze.....)
OdpowiedzUsuńDzięki dzięki, ale z tą chandrą to niestety różnie bywa.
Usuń